Będziemy, pod czujnym okiem naszej Matki Nieustającej Pomocy, szukać sposobów, jak dziś wypełniać uczynki miłosierdzia. Jeśli Pan pozwoli, zatoczymy nieco szersze kręgi niż tylko to, co widać na pierwszy rzut oka. Tak czy inaczej, mamy się starać w swoim życiu być nieco podobni do biblijnego Tobiasza, ale i innych, co przejęli się Słowem Boga.
Nikomu nie jest obce uczucie głodu, ale nam raczej w takim znaczeniu – mam ochotę coś zjeść. Nie doświadczamy raczej tego, co jest udziałem niestety potężnej części ludzkości. ... Potrzebne jest solidne współdziałanie i to bardzo szerokie. Dziś bowiem głód to nie tylko sprawa konkretnego głodnego człowieka, choć to winniśmy też zauważać, bo to nam najbliższe. Istnieje wiele różnych przyczyn niedostatku i głodu. Bywają one niezależne od człowieka jak choćby katastrofy naturalne, klęski żywiołowe. Na mniejszym lub większym obszarze następuje wtedy gwałtowne załamanie produkcji żywności.
Woda to źródło życia – bez wody nie ma życia. Drugi z uczynków miłosierdzia daje nam okazję do swoistej pogadanki o tym, jak dziś w świecie gospodaruje się tym drogocennym, a właściwie bezcennym płynem. Wagę tej gospodarki rozumie każdy człowiek, tym bardziej ten, kto sam doświadczył braku wody. Trudniej pojąć w pełni ten problem ludziom, którzy nie doświadczyli poważnego braku wody.
Pozostajemy w nurcie uczynków miłosierdzia co do ciała. Dziś podejmujemy refleksję nad kolejnym. Nagich przyodziać. Prośmy Maryję, by nas uczyła, jak wprowadzać w życie miłosierdzie wobec tych, co cierpią niedostatek okrycia. Jednocześnie byśmy sami umieli poprzestawać na tym co nam faktycznie potrzebne.